Witam wszystkich. Ten wpis może nie będzie wpisem który pokazuje możliwości samonaprawcze. Raczej będzie to kabaret chodź pouczający. Ale zacznę od początku. Od kilku dni w czasie jazdy przy wyższych prędkościach, raczej przy przyspieszaniu z roweru wydobywał się dziwny dźwięk. Był to dźwięk w postaci wibracji, trzasków, lub chrobotania. Był głośny, nie wspomnę - jak denerwujący. Po prostu obciach jechać rowerem z takim czymś. Wstyd. Po każdym powrocie do domu zaczęło się sprawdzanie mocowania pompki, lampek, licznika. Po kolejnym powrocie rozkręciłem hamulce (hydrauliczne) - wyczyściłem klocki, rozgiąłem sprężynkę, ale nie pomogło. Ten dźwięk wydobywał się niespodziewanie. Nawet w czasie jazdy łapałem za amorek, manetki przerzutek, hamulców. Już jadąc po raz kolejny myślałem jak rozkręcam piasty stery, nawet myślałem o suporcie, który chciałem wymienić. Gdyż odkryłem że dźwięk wydobywa się podczas kręcenia. Gdy przestanę kręcić, nawet przy 30 km/h dźwięk zanikał. Super udało się - to suport- pomyślałem. Nawet ustaliłem cenę w necie i byłem przygotowany na zakup. Jednak przed wymianą wyjechałem na przejażdżkę. Jadąc rozpędziłem się i klops. Dźwięk pomimo zaprzestania kręcenia wydobywał się z przerwami??? Dlaczego?? Jechałem po kostce. Wrr czyli nie suport. Po powrocie do domu postawiłem rower, usiadłem na przeciw niego i zacząłem z nim gadać pytając się - "co Ci dolega". Wziąłem śrubokręt z gumowaną rączką opukałem go całego. Gdzie bym nie puknął, w kierownicę, ramę, amortyzator - dźwięk raz był a innym razem milczał. I wiecie co? - przypadkowo dotknąłem uchwytu na bidon. Eureka gdy go odkręciłem (był luźny) dźwięk który doprowadzał do szału zniknął. Przejechałem się bez uchwytu po dziurach i cisza. Wróciłem wyczyściłem piny. śruby i po nasmarowaniu gwintów przykręciłem go na nowo. Hurra udało się "naprawić rower".
A dlaczego wcześniej go nie było, gdyż jeździłem na krótkie interwały na które nie brałem bidonu. I tak to zakończyła się moja przygoda z dziwnym dźwiękiem w moim bike-u.